09 cze 2018 | tags: adventure,
Kilka dni temu przechadzając się po osiedlu spotkałem anioła. Posturą przypominał postać graną przez Globisza, na pewno pochodził również z Krakowa. Nie zgadzały się tylko dwa szczegóły: zez rozbieżny i dzierżona w ręku butelka Amareny brzoskwiniowej.
Pogadaliśmy o Bogu, Einsteinie, życiu po śmierci, dwójce jego małych aniołków i Hawkingu. Choć nie… ciężko było się przebić, więc to ja wysłuchałem dość nieskładnego monologu. Osobnik ten okazał się też bardzo egocentryczny, gdyż albowiem wnosił, że nie imają się go złe duchy i należy mu się wszystko co dobre, za sprawą tego, że wybrał go sam Pan. Wybrał na anioła.
Nieoczekiwane spotkanie oprócz zaskoczenia przyniosło dużo pozytywnej energii. Życzę, żeby i na Twojej ścieżce napatoczył się anioł. Strzeż się jednak by nie odstraszyło Cię dzierżone przez niego berło!