Rozmyślania mimochodem spisane

kontakt now listy gotowanie techniczne wszystkie wpisy

atom | rss


Main site
Monachium

19 paź 2018 | tags: thought, koyaanisqatsi,

W drodze powrotnej z włoskiej Racolty miałem okazję przejść się chwilkę po wielkim multikulturowym mieście - Monachium. Nie mogę powiedzieć, że miasto to poznałem choć w najmniejszym stopniu, jako że spędziłem tutaj tylko wieczorną godzinę wyrwaną z podróży powrotnej do Polski, jednak i tak krótka przechadzka pozostawia jakieś wrażenie i zobaczyłem jeden obraz moim zdaniem warty opisania.

Lądując na dworcu autobusowym bez żadnej wiedzy o mieście odnosi się wrażenie, że wylądowaliśmy w biznes centrum, a więc na obrzeżach metropolii. Z tego co właśnie sprawdziłem na mapie dworzec znajduje się jednak dość blisko centrum, toć po prostu jak każde duże miasto nie jest ono zbyt przyjazne dla ruchu pieszego.

Zostawiłem plecak w skrytce i ruszyłem przed siebie. Już od samego początku przytłoczyła mnie ilość ludzi napływających z każdej strony, a szczególnie ich multikulturowość. Odnoszę wrażenie, że wśród spotkanych przechodniów z świecą można by szukać Niemca. Słyszałem dużo języków słowiańskich, azjatyckich i tych z bliskiego wschodu. Mijałem kebaby, jadłodajnie greckie, japońskie i nie napotkałem żadnego lokalnego fast-foodu. Jedyny wyraźny niemiecki akcent, który napotkałem to klimatyczne puby, niestety wszystkie przepełnione i z tego powodu nie zaszedłem do żadnego z nich. Wszędobylski był również brud i remont. Na praktycznie każdej ulicy, którą przyszło mi przejść lawirowałem wśród rozkopanych chodników i rusztowań.

Jednak obrazem, który natchnął mnie do stworzenia tego wpisu była romantyczna kolacja pary urządzona na… wiadukcie kolejowym. Przechodząc nad torami ciągnącymi się wzdłuż dworca typowym widokiem były grupy ludzi pijący butelkowe piwo. Niektórzy z nich wspięli się na konstrukcję mostu i spożywali alkohol przy wtórze rozmów nad głowami przechodniów. Wśród owych właśnie przyuważyłem osobliwość - para piła wino z przyniesionych kieliszków siedząc na śnieżnobiałym obrusie z widokiem na niekończące się szerokie niczym potężna rzeka tory kolejowe otoczone jasno oświetlonymi biurowcami. Widok ten był bardzo niespodziewany, jednak teraz pisząc te słowa zrozumiałem, że wśród ogarniającego mnie podczas przechadzki chaosu i syfu w tym miejscu panował względny spokój i widok który roztaczał się z mostu miał w sobie też coś urzekającego.